Hej ;)
Jak wspomniałam we wczorajszym wpisie dotyczącym Halloween (<- klik i możesz przeczytać ;) ), chciałabym poruszyć temat Dnia Wszystkich Świętych i jego komercjalnych aspektów. Czy to wciąż katolickie, a za razem polskie święto? A może już komercha? Czy nasze państwo oraz wszelkie markety działają właściwie?
Handel a Dzień Wszystkich Świętych.
Mniej więcej 2 tygodnie przed tym świętem w gazetkach różnych sklepów odnajdujemy przeceny zniczy, kwiatów itp. drobiazgów, które mamy postawić 1 listopada na grobach naszych bliskich. W tym roku jednak sieci handlowe przechodzą same siebie! Około 10 października w telewizji oglądać mogliśmy już spadające listki i inne symbole oznaczające jesień, a wśród nich stały (Uwaga!!! Uwaga!!!!) znicze. Co więcej, sklepy nie czekały nawet na reklamy telewizyjne! Bo i po co?! Od razu z dniem 1 października wyjechały ze swoimi, jakże cudownymi, promocjami! Ok, to teraz zadajmy sobie pytania: "Czy to święto nadal prowadzi do zadumy? Do wspominania zmarłych? Czy może do kalkulacji finansowych?".
Nasze państwo, a raczej koncerny handlowe, czy medialne, mają to do siebie, że, mówiąc potocznie- "trzepią na nas hajsy" (jeśli nie rozumiesz, czyt. próbują zarobić z Twoich funduszy w imię... no właśnie, czego imię?) pod pretekstem świąt! W końcu, skoro potrafią zarabiać na tragedii w Smoleńsku, więc na śmierci polskiej elity, albo na Janie Pawle II, który, de facto, nie żyje, to kto zabroni handlowcom dorobić się na śmierci naszych bliskich? O Halloween mówimy: "komercha". Ale czy Wszystkich Świętych też już się o nią nie ociera?
Nasze państwo, a raczej koncerny handlowe, czy medialne, mają to do siebie, że, mówiąc potocznie- "trzepią na nas hajsy" (jeśli nie rozumiesz, czyt. próbują zarobić z Twoich funduszy w imię... no właśnie, czego imię?) pod pretekstem świąt! W końcu, skoro potrafią zarabiać na tragedii w Smoleńsku, więc na śmierci polskiej elity, albo na Janie Pawle II, który, de facto, nie żyje, to kto zabroni handlowcom dorobić się na śmierci naszych bliskich? O Halloween mówimy: "komercha". Ale czy Wszystkich Świętych też już się o nią nie ociera?
Komercjalizacja święta 1 listopada?
A gdzie ta komercha? Spójrzmy na naszych bliskich (żyjących). Czy każdy z nich maszeruje na cmentarz z zadumą? Zamyślony nad własnym życiem? Czy tego dnia usiądzie z rodziną i powspomina dawnych członków rodziny, którzy odeszli? No raczej w dużej mierze nie. Część z nas, jeżeli nie większość, zapomniała o sensie tego święta. Dla jednych może to być dzień odwiedzenia kościoła, ale i odwiedzin cmentarza, dla innych tylko odwiedzin cmentarza. I chociaż święto to jest nacechowane religijnie, to każdy z nas może świętować je w każdym dogodnym dla siebie wymiarze! Tylko czy odwiedziny grobów, bo "trzeba się pokazać", albo konkurs "Kto kupi najpiękniejsze kwiaty/ znicze", są świętowaniem? (Oj, ale ważne! Przy tym ekonomiczność! Duże, piękne, ale najlepiej za grosze! Tylko nikt nie może się dowiedzieć, że to z przeceny.) W pewnym stopniu tak, ale świętowaniem swojej pogoni za byciem najlepszym, świętowaniem swojego życia na pokaz, bo na pewno nie wspomnień, czy chęci "podarowania" czegoś od serca osobie zmarłej.
Na koniec...
Proszę Was o zastanowienie się, czego dotyczy dzień 1 listopada. Podpowiem- ma charakter symboliczny (a przynajmniej dla mnie). Nie oznacza, że tego dnia musisz być na cmentarzu, ale fajnie by było, gdybyś się tam jednak pojawił/ pojawiła. I nie dlatego, bo tak wypada, ale dlatego, że ludzie, którzy umarli, zapewne za życia potrafili znaleźć dla nas czas. Więc i my moglibyśmy wygospodarować trochę tego czasu. Nie po to, by postawić giga znicz z przeceny. (Wierzcie mi, to kompletnie nie ma znaczenia! To Wasi bliscy, więc co za różnica, czy za znicz dacie 2 złote więcej, czy mniej? Nie bądźmy cebulaczkami! Tak samo jest co do "cudowności" Waszych zakupów. Mogą one być najpiękniejsze na świecie, ale jeżeli nie "darujecie" ich prosto z serca, to lepiej nic nie kupujcie) Wybierzcie się na cmentarz, by powspominać zmarłych, osprzątnąć ich groby- po prostu by okazać pamięć. Święto to ma nam przypomnieć, że gdzieś na dnie naszych serc wciąż są ludzie, którzy stali się już prochem. I nie ważne, czy wierzymy w życie po życiu, czy też nie. Ważne, że nasze wspomnienia sprawiają, iż są oni wciąż w jakiś sposób żywi.
Nela.