poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Coraz bliżej wrzesień - czyli nauczyciele, część dalsza koncertu życzeń.

Hej

Dzisiaj tematyka powszechnie znana i pół na pół lubiana - strajk nauczycieli. Co spotkało dzieci i młodzież na wiosnę, co trwało w najlepsze nawet w części szkół przez okres egzaminów i matur, a co się zakończyło na chwilę przed końcem roku szkolnego 2018/2019, każdy chyba wie. Jedni się zgadzają, drudzy "wieszają psy", a trzeci najpierw byli za, a teraz już są przeciw... Ale niech Was nie zmyli tytuł i nie dajcie się ponieść spekulacjom, jakie jest moje stanowisko. O tym powiem ja sama. Nie jestem Alfą i Omegą, nie wiem wszystkiego, ale jak większość z nas mam pojęcie o funkcjonowaniu szkół, a i coś nie coś dowiedziałam się od podszewki, jeżeli chodzi o strajki. No ale do rzeczy!

Skandaliczne zarobki nieadekwatne do ilości pracy

I tutaj te zarobki należy rozgraniczyć, ponieważ nauczyciel nauczycielowi nie jest w tej kwestii równy. Zarobki zawsze zależą od lat spędzonych w placówce, czy rozwoju oraz możliwości konkretnego miejsca pracy w zakresie awansów (albo niekiedy zwykłych znajomości). Ponadto każdy dydaktyk może prowadzić kilka przedmiotów.

Na podstawie strony www.wynagrodzenia.pl, która mi osobiście wielokrotnie pomagała prawidłowo oszacować zarobki na danym stanowisku, przedstawię Wam medianę wynagrodzeń nauczycieli.

W momencie, kiedy masz za sobą pierwszy stopień studiów nauczycielskich, podejmujesz pierwszą pracę, nie posiadając jeszcze doświadczenia i przy tym często doszkalasz się, czekają Cię zarobki rzędu średnio 2850zł brutto, a to po szybkim przeliczeniu około 2000zł netto. I z taką kwotą miesięcznie zaczyna się Twoja kariera belfra.

Po kilku latach w zawodzie, kursach, szkoleniach i dobrych wynikach Twoich uczniów na egzaminach, możesz być tzw. specjalistą. Twoje zarobki naturalnie podskakują i możesz osiągnąć kwotę średnio 3480zł brutto miesięcznie. Przeliczmy to na netto... ZUS około 477zł, składka zdrowotna, podatki... 2430zł dostaniesz na rękę. Po kilku latach pracy z dziećmi, w stresie, ucząc się kolejnych podstaw programowych i niekiedy nie mając "dobrych kontaktów", kończąc na tej gaży. Świetnie, prawda?

Jest także możliwość, że uda Ci się jakimś cudem być kimś w rodzaju "starszego specjalisty" w swojej profesji. Tak, profesji, bo w takich zawodach non stop musisz się doszkalać. Czeka Cię wówczas jakieś średnio 4310zł brutto/msc., co daje w przybliżeniu 3000zł netto. Dużo? Nie dużo?

Dla porównania osoby z takim samym wykształceniem (zakładając, że każdy nauczyciel ma minimum tytuł magistra, a maximum doktora) wykładające na uczelniach wyższych zarabiają średnio, w zależności od ambicji i stanowiska od 3,5 do 5 tysięcy netto miesięcznie (to w przybliżeniu, a informacje z pierwszej ręki, bo od wykładowcy akademickiego). Jednak to, pamiętajmy, zależy od uczelni, wyrobionych godzin, zaangażowania oraz stanowiska. Jako profesor... Aaach... Może aż tak finansowo nie odbiegajmy, bo tu jest dość spora przepaść między wynagrodzeniami.

A więc czy nauczyciele zarabiają dużo? Sądzę, że nie. Owszem, po wielu latach pracy doczekają się dość dobrych pieniędzy, ale początkowe lata... 

Czy podwyżka?

I tak, i nie. Stanowiskowa, w zależności od wyników, ocen nauczycieli ze strony uczniów (raz na pół roku warto przeprowadzić anonimowo badanie metodą ankietowania, czy dzieci są zadowolone ze swoich nauczycieli), ponieważ pamiętajmy, nauczyciel ma nauczyć, ma wymagać, ale i ma być człowiekiem. Bez pasji do tego zawodu lepiej się nie pchać. No i ważną kwestią jest wychowawstwo, za które są dodatki. Zgoda, nauczyciel powinien zarabiać więcej. Pracuje swoje godziny w szkole, przynosi pracę do domu, bo przecież sprawdziany same się nie ocenią. Do tego przygotowanie do lekcji, notatki - tak, drogie dzieci i młodzieży, nauczyciel też ma prace domowe! A więc przy takiej ilości pracy zarobki są zdecydowanie stosunkowo za niskie. I to nie tylko ten zawód powinien być wyżej ceniony, ale to już osobna sprawa. 

A więc zdecydowanie, podwyżki powinny być, ale ich wysokość zależeć musiałaby od rzeczywistych wyników, a nie tego, kogo bardziej lubi dyrekcja i kto ma większe wpływy.

Ile powinien zarabiać nauczyciel?

Zdecydowanie za duże kwoty zostały narzucone przez pedagogów rządowi. Zgoda, fajnie, że walczą o swoje. Jednakże niestety pojawił się brak realizmu z ich strony. Trochę zbyt wiele chcą wynegocjować. Niemniej w istocie to może być dobra taktyka, w końcu lepiej chcieć więcej, by móc zejść mniej w negocjacjach i zwiększyć zyski. 

Wrzesień - kontynuacja strajku, czy zawieszenie broni?

Zdecydowanie, niczym "wróżbita Maciej" wróżę, iż strajk rozpocznie się na nowo. Dlaczego? Ponieważ na jesieni odbędą się wybory do sejmu i senatu. Naturalnie obecna władza, aby utrzymać pozycję i mieć "za sobą" więcej głosujących, na pewno będzie bardziej otwarta na negocjacje. Ponadto teraz dzieciaki nie mają egzaminów, więc jest w miarę spokojny czas i możliwość, by ugrać ile się tylko da.

Lepsza sytuacja w edukacji kosztem edukacji

Niestety, po raz kolejny ucierpią dzieci i młodzież. Tym razem będzie ich czekać nadrabianie przynajmniej połowy semestru. Złotym kluczem do równowagi byłoby wydzielenie nauczycieli, którzy by strajkowali oraz drugiej "ekipy", która zajęłaby się nauką, aby uczniowie nie pogłębiali swoich zaległości w nieskończoność. Rodzice w końcu nie wygrali na loterii, aby płacić za korepetycje. Ponadto kwestią sporną jest to, czy pedagodzy, którzy najbardziej zaszkodzili szczególnie młodzieży w czasie matur i ich zakończenia szkoły średniej, powinni ponieść konsekwencje. Wszystko, jako człowiek, płatnik podatków i część tego społeczeństwa rozumiem. Rozumiem powódki nauczycieli. Jednakże zaniechanie wypełnienia swoich obowiązków... Tego nic nie wyjaśnia. Młodzi zostali pozbawieni możliwości poprawy ocen, niekiedy ich matury były zdane tragicznie, za co też po części można winić kadrę dydaktyczną... Jednak ten aspekt pozostawię pod znakiem zapytania. 

*  *  *

Może Wy macie pomysł, czy tacy nauczyciele powinni mieć jakiekolwiek kary, czy jednak będzie im to wybaczone? Wciąż kibicujecie naszym polskim pedagogom? 

Pozdrawiam,

Nela

piątek, 9 sierpnia 2019

Porządki na blogu, zmiany i nawiązanie do dawnego hejtu

Hej

Uwaga! Czytasz dobrowolnie. Możliwe, że troszkę pozanudzam, jednakże pewne rzeczy trzeba sobie ułożyć i podczas tych... Hymmm... W zasadzie prawie jesiennych porządków (choć do jesieni jeszcze ponad miesiąc) wyjaśnić. Dla spokoju własnego ducha. Ot, takie moje widzimisię.

Ten wpis być może trafi do kosza, bo kto już zaglądał na tego bloga w przeszłości, doskonale wie, że w chwili jego dawnej świetności było tu zamieszczonych więcej tytułów, które czekały na czytelników, a i zdjęć zdecydowanie nie brakowało. Szczególnie treści porządkowe, jak ta, przestały być dostępne. Teraz zdjęcia idą w dużej części do wyrzucenia, choć nie wszystkie, a i pewna pula wpisów jest ukryta, bądź całkowicie się ze mną pożegnała. Dlaczego? A no dlatego, że wpisy te nie są już w pełni aktualne, choć w każdym z nich możemy doszukać się niezmiennych w społeczeństwie aspektów. Zdjęcia polikwidowałam, aby być może w przyszłości, kiedy będę pewna, iż chcę kontynuować swoją przygodę z blogiem, mieć więcej miejsca do przechowywania nowych fotografii oraz nie zagubić się w "dawnych śmieciach" (jakkolwiek to zabrzmi). Może i starsze treści stracą przez to na atrakcyjności. Trudno. Takie życie. Nastawiam się raczej na nowe, a kilka starych wpisów zachowuję z czystego sentymentu, a i komuś może się kiedyś jeszcze przydadzą.

Warto by było także napomknąć o moim ostatnim wpisie. Wiele osób zapewne uważało, że to przez niego przestałam publikować. Nic bardziej mylnego. Krytyka i słowa, które jakimś cudem ludzie chętniej publikowali na facebooku, gdzie panuje większa różnorodność tłumu, niż chociażby na blogu (na którym raczej, jeśli by się spotkać z komentarzami, to zdecydowanie przesyłane były one przez obserwatorów i stałych czytelników, więc panowało mniejsze przyzwolenie na hejt), nie uderzyła mnie jakoś bardzo. Nie pierwszy raz w życiu spotykam się z nadinterpretacją, oburzeniem, czy krytycznymi i mało kulturalnymi sformuowaniami. Jak dla mnie i tak ta sytuacja była dość zabawna (sytuacja "pospolitego ruszenia", z którym się spotkałam, nie ta, którą komentowałam we wpisie), gdyż pomijając fakt, że ludzie byli ostrzy w słowach jedynie na facebooku, a na blogu miałam niesamowitą ciszę,  w życiu pozainternetowym nikt złego słowa mi nie powiedział. Strach? Nie wiem. Może inna jakość społeczna, czy inna wrażliwość.

W każdym razie za wszystkie komentarze, złe i dobre, dziękuję (choć po długim czasie), bo nie wiem, czy komentujący negatywnie mieli tę świadomość, ale nie okaleczyli mnie komentując, a wręcz podbili wówczas zasięgi. Czy więc mogłabym z takiego tytułu zrezygnować z pisania?

Oczywistą odpowiedzią jest "NIE". Cofając się te 2,5 roku... Kończyłam drugi rok studiów, miałam wiele nauki, zaczynałam powoli pracę dyplomową. W wakacje pracowałam w pewnym Radiu o zasięgu ogólnopolskim. Codziennie do pracy i z powrotem pokonywałam w sumie około 400 km. Wówczas pojawiła się chęć odświeżenia bloga. Napisałam w wolnej chwilii wpis, który nie dość, że się nie opublikował, to jeszcze zaginął. Później ostatni rok studiów, staż, praca dyplomowa do skończenia, obrona, studia magisterskie... Chyba brakło mi czasu i weny do bloga. Poza tym coraz bardziej myślałam o YouTube'ie. I tak się rozmyło.

Dziś, mając więcej czasu, bez obietnic na przyszłość, wstawiam ten wpis. Trochę nudny, trochę, jak to mi mówiono, "za naukowy" w swoim stylu, a i jakiś taki "ała" w odbiorze, bo gdzie zdjęcia? Porządkuję to, co pozostało po dawnym blogowaniu. I wiecie... Jeżeli przyjdzie mi jeszcze pisać tutaj, co jest dość prawdopodobne, to (choć kiedyś bardzo mi to pomagało) przestanę sobie brać aż tak bardzo do serca wskazówki. "Pisz lżej", "trochę jak nastolatka". Już tą nastolatką nie jestem, a tematy, które poruszałam raczej nie były za lekkie. Co mogłam to ugryzłam z żartem. Wolę pisac tak, jak czuję i być sobą, a czy będą odbiorcy? Fajnie jakby byli, ale jeśli nawet, to niech zaglądają tu, bo lubią mój styl, a nie udawany. To nie informacja dziennikarska. To jest odrębny model pisania. W zawodze mogę klecić pod tłum, tu piszę w nieco innym wymiarze i za inną potrzebą.

Jeżeli dobrneliście do tego momentu, to dziękuję Wam serdecznie za cierpliwość ;) Zaglądajcie w miarę chęci i możliwości. Więcej chyba tu będzie przemyśleń, niż stricte reklamy, mediów itp. A może zawsze to były tylko przemyslenia? Mniejsza o to... Życzę Wam miłego dnia i do przeczytania ;)

Nela


Coraz bliżej wrzesień - czyli nauczyciele, część dalsza koncertu życzeń.

Hej Dzisiaj tematyka powszechnie znana i pół na pół lubiana - strajk nauczycieli. Co spotkało dzieci i młodzież na wiosnę, co trwało w ...